Podarunek śmierci - Bree Despain
Tytuł oryginału: The Savage Grace
Seria: Dziedzictwo mroku
Część: 3
Wydawnictwo: Galeria Książki
Stron: 544
Po przeczytaniu „Łaski utraconej” z ogromną
niecierpliwością czekałam na premierę kolejnej części Dziedzictwa Mroku, pod
intrygującym tytułem „Podarunek śmierci”. Po wydarzeniach poprzedniego tomu
nie mogłam doczekać się kiedy wreszcie poznam dalsze losy Grace i Daniela,
dlatego gdy tylko dostałam w swoje ręce egzemplarz książki, czym prędzej
zabrałam się za lekturę. Tradycją w przypadku czytania przeze mnie kolejnych
części tej serii, stało się już, że czytałam je po nocach, a kończyłam o świcie.
Z tym, że poprzednie dwie części czytałam w trakcie wakacji, no a teraz cóż…
szkoła. Ubolewam nad tym, że tym razem również nie mogłam sobie na
to pozwolić i musiałam często wręcz odrywać się od lektury. Ale wiedzcie, że i
tak kilka razy lektura powstrzymała mnie od pójścia spać o normalnej
godzinie (mimo, iż moja „normalna” godzina snu, wcale nie jest znowu aż taka normalna ;)).
I muszę Wam przyznać, że jakość lektury skutecznie wynagradzała mi skutki
uboczne odczuwalne następnego dnia. ;)
[ UWAGA: Jeśli dopiero macie w planach „Łaskę utraconą”, albo
w ogóle całą serię, omińcie proszę podczas czytania mojej recenzji poniższy
fragment. Nie chcę Wam popsuć przyjemności z czytania, zdradzając kilka
istotnych szczegółów. ]
Od wydarzeń poprzedniego tomu minęło zaledwie kilka dni.
Daniel nadal pozostaje białym wilkiem, a Grace rozpaczliwie szuka sposobu na
przywrócenie mu ludzkiej postaci. Zwłaszcza, że z chwili na chwilę czuje jakby
Daniel coraz bardziej oddalał się od niej i swojego człowieczeństwa… Jakby tego
było mało Grace nie potrafi stanąć oko w oko z własnym bratem, musi dbać o bezpieczeństwo swojej rodziny a w perspektywie
cały czas czai się widmo śmierci Sirhana…
Ledwie zaczęłam czytać i już ponownie dałam się ponieść historii. Uderzyło mnie to jak szybko
zaczęłam odczuwać to samo co Grace. Autorka świetnie opisała jej uczucie i
przywiązanie do Daniela, oraz to jak przeżywała jego swego rodzaju trwanie w zawieszeniu
między życiem a śmiercią, pomiędzy dwoma swoimi wcieleniami. Razem z Grace smuciłam się niepowodzeniami, czułam niepewność
i niecierpliwie czekałam na jakieś
rozwiązanie, a nawet niemalże własną siłą woli starałam się popychać Grace do
działania, jakby to mogło w czymś pomóc. Co tu dużo mówić… trochę mnie poniosło
;)
[ KONIEC SPOILERA ]
Muszę od razu przyznać, że ta część jest najbardziej
dramatyczną ze wszystkich trzech. Właściwie jeśliby podsumować całą serię,
można zauważyć, że dramaturgia wzmagała się z każdą kolejną. Życie bohaterów w
międzyczasie bardzo się skomplikowało, niektóre dotychczasowe problemy okazały
się błahymi, pojawiły się nowe o wiele poważniejsze i dużo bardziej
niebezpieczne. A jak w takim razie prezentuje się całość? Jak dla mnie
świetnie. Czyta się przyjemnie. Jest niebezpieczeństwo i niepewność ale pojawiają się też nowe
postaci, które wnoszą sporo świeżości i humoru. Napięcie i ciekawość podczas
lektury towarzyszyły mi do samego końca, który… nastąpił zdecydowanie za
szybko, a czy był radosny czy też raczej smutny, musicie dowiedzieć się sami.
;) Z tego co mi wiadomo, jest to ostatnia część Dziedzictwa Mroku i żałuję, że
nie będę mogła po raz kolejny spotkać się z postaciami, do których zdążyłam się
już przywiązać. Aczkolwiek bardzo szanuję decyzję autorki o poprzestaniu na
trylogii. Zawsze istnieje bowiem ryzyko, że nie spodobają nam się dalsze losy ulubionych
bohaterów, a w ten sposób któregoś dnia, będziemy mogli po prostu wrócić do
tych dobrze nam już znanych, co też ja na pewno prędzej czy później uczynię. No
ale… ja chyba jednak, mimo wszystko nie miałabym nic przeciwko zmianie tej
decyzji.
Bree Despain napisała jeszcze jedną książkę, która niezupełnie należy do serii, ale bezpośrednio się do niej odnosi. Jest to zbiór listów
Gabriela, o których sporo można było przeczytać szczególnie w pierwszym tomie.
Ciekawe, czy ta książka również trafi na polski rynek, jeśli tak myślę, że
prawdopodobnie sięgnę po nią, mimo iż wiem, że nie natknę się w niej na żadnego
ze znanych mi bohaterów, oczywiście poza samym Gabriele.
Po raz pierwszy w swojej recenzji muszę wspomnieć o
podziękowaniach od autorki zamieszczonych na końcu książki. Nie pamiętam kiedy
ostatnio jakieś słowa od autora tak mi się spodobały i rozbawiły. A swoimi
podziękowaniami Bree Despain zaskarbiła sobie moją autentyczną sympatię. Z całą
pewnością będę wypatrywać kolejnych książek jej autorstwa.
Nie chcę dużo mówić o "Podarunku śmierci", bo nie
chcę też zbyt wiele zdradzać i psuć Wam przyjemności z czytania. A tego bym
chyba nie przeżyła! „Podarunek śmierci” utwierdził mnie w przekonaniu, że
trylogię „Dziedzictwo mroku” bez wątpienia mogę umieścić na mojej niepisanej
liście ulubionych, a o Grace i co ważniejsze - Danielu będę długo pamiętać :)
Na koniec chyba już tego jednego słowa nie muszę dodawać,
ale niech formalności stanie się zadość, tak więc: polecam! :)
póki co nie miałam okazji czytać poprzednich części, zatem zmuszona jestem powiedzieć pass :)
OdpowiedzUsuńMam w planie przeczytać :D
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam poprzednich więc nie mogę oceniać :/
OdpowiedzUsuńDopisuję do listy:)
OdpowiedzUsuńMam w planach tą serię ;)
OdpowiedzUsuńOpuściłam fragment:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię. *_* Koniecznie muszę na dniach wybrać się do księgarni i nabyć ten tom. Po Twojej recenzji odniosłam wrażenie, że raczej się nie zawiodę - i dobrze, w końcu tyle się na tę część naczekałam. :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie i to możliwie jak najszybciej! :D
UsuńNie czytałam poprzednich części i tak naprawdę nawet nie zamierzałam sięgać po tę trylogię, ale widzę ze naprawdę warto. Ale.. kiedy? Wydłużmy dobę! :D
OdpowiedzUsuńPopieram! ;)
UsuńPRzede mną jeszcze druga część, ale cieszę się, że zakończenie jest dobre :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i potwierdzam - dobra książka! Przeczytałam ją w błyskawicznym tempie, bo niecierpliwiłam się, co będzie dalej :) Jeżeli miałabym coś zarzucić książce, to tylko wyidealizowaną miłość, to ćwierkanie Grace i gruchanie Daniela... :D
OdpowiedzUsuńMasz trochę racji. Chyba bardziej podobała mi się ta ich miłość w poprzednich częściach, gdy nie było tak idealnie, a tutaj najlepszy pod tym względem był początek, potem jakoś tak akcja zeszła na inne tory. Aleee... ja tam i tak ich lubię :D
UsuńAle bym chciała to przeczytać xD Ale niestety, na razie muszę z tym poczekać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie czytania pierwszego tomu i jeszcze nie wyrobiłam sobie zdania na jej temat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W takim razie miłej lektury!
UsuńChętnie przeczytałabym to ponownie po raz pierwszy ;)
właśnie wróciłam z pracy i zaczynam czytać. ta seria również jest moją ulubioną
OdpowiedzUsuńTo w takim razie życzę, by spodobała Ci się tak jak mnie ;)
UsuńWłaśnie skończyłam czytać tę książkę *.* Boże święty jaka ja jestem przez to rozdarta! Cała seria jest po prostu...Tak jak główna bohaterka...BOSKA! Widać wielki talent pisarski i świetne pomysły, które zostały po prostu genialnie przedstawione. Koniec jest niesamowity...chciało mi się płakać i wyć ze szczęścia jednocześnie. A to już coś znaczy! Polecam gorąco!
OdpowiedzUsuń