Łaska utracona - Bree Despain
Tytuł oryginału: The Lost Saint
Seria: Dziedzictwo mroku
Gdybym miała wybrać, która część podobała mi się bardziej, chyba nie potrafiłabym. Każdą polubiłam za coś innego. Jednak "Łaska utracona" pod wieloma względami przewyższa poprzedniczkę, no i to zakończenie... Jeśli ktoś ma za sobą „Dziedzictwo mroku”, ale jeszcze nie sięgnął po „Łaskę utraconą”, radzę czym prędzej to nadrobić. A jeśli ktoś nie miał jeszcze do czynienia z tą serią, a lubi tego typu klimaty i ma ochotę miło spędzić czas z wciągającą lekturą, polecam!
Seria: Dziedzictwo mroku
Część: 2
Wydawnictwo: Galeria Książki
Stron: 480
Chociaż od przeczytania przeze mnie „Dziedzictwa mroku”
minął już równy rok, zabierając się teraz „Łaskę utraconą” nie musiałam długo
czekać by historia ponownie mnie porwała i zafundowała powtórkę z rozrywki. Bo
muszę przyznać, że podobnie jak wtedy skończyłam ją czytać gdy zaczynało już
świtać. Ale zacznijmy od początku…
Grace Divine po uwolnieniu swego chłopaka Daniela z klątwy
wilkołactwa, sama musi się z nią zmierzyć, zarażona przez własnego brata -
Jude’a, po którym ślad zaginął. Minęło już 10 miesięcy odkąd nie ma o nim
żadnych wieści. W rodzinie Divine’ów, wcześniej wręcz wzorcowej, zaczyna się
źle dziać. Ojciec Grace jeździ, po całym kraju w poszukiwaniu syna, a podczas
jego nieobecności to na Grace i jej młodszej siostrze spoczywa obowiązek zadbania
o rodzinę. Cały czas wspiera ją Daniel, który w międzyczasie trenuje z nią, by
mogła zapanować nad swoimi nowymi mocami bez budzenia w sobie wilka. Jednak Grace, zawiedziona
brakiem efektów, czuje coraz większą bezsilność a w mieście znowu zaczynają się
dziać złe i podejrzane rzeczy, na dodatek nagle dostaje tajemnicze ostrzeżenie
od Jude’a…
Zaczynając
czytać, po kilku stronach odniosłam wrażenie, że to chyba nie będzie to samo co
poprzednia część, że będzie gorzej. Aby przekonać się, że się myliłam nie musiałam
długo czekać. To z jaką prędkością pochłaniałam kolejne strony, mówiło samo za
siebie.
Znowu mamy tajemnice, dziwne zdarzenia, nietypowe zachowania
i zagadkowe nowe postaci (w szczególności jedną). Grace coraz mniej przypomina
dawną siebie, buntuje się i odnosi wrażenie, że wszyscy nagle sprzysięgli się
przeciwko niej. Nawet Daniel. Wtedy poznaje Nathana Talbota, ale czy nic o nim
nie wiedząc, może mu zaufać…?
Najbardziej w tej części brakowało mi Daniela, który
oczarował mnie w „Dziedzictwie mroku”, jednak nie uznaję tego za wadę, ponieważ
to było po prostu skutkiem poprowadzenia całej fabuły, której nie mam nic do
zarzucenia. Na pewno dodało to jeszcze dodatkowej nutki tajemniczości, bo
chociaż można uznać, że wątek Daniela Kalbiego został zakończony już wcześniej,
ja czytając, kilka razy znowu zaczęłam się zastanawiać, czy może jednak nie
jest on wilkiem w owczej skórze. Poza tym moim zdaniem tutaj wątek miłosny na
dłuższą chwilę zszedł na drugi plan więc ciężko tu odszukać jakąś monotonię,
ale ja i tak w następnej części chcę więcej Daniela ;)
Natomiast postacią, która dużo straciła w moich oczach jest
natomiast Jude. Po zakończeniu „Dziedzictwa mroku” w tej części spodziewałam
się wielu wydarzeń z jego udziałem, a tu… Mam wobec niego mieszane uczucia, ale
jeszcze nie spisałam go na straty i mimo wszystko jestem ciekawa jak potoczą
się dalej jego losy.
Co tu dużo mówić, świetna kontynuacja, która dużo wniosła do
tej coraz ciekawszej serii i sprawiła, że jeszcze bardziej polubiłam bohaterów.
Pojawiało się kilka zabawnych momentów, było tajemniczo, niczego nie można było
być pewnym aż do samego końca, który jest jeszcze bardziej zaskakujący niż w
„Dziedzictwie mroku”, rzekłabym nawet, że wstrząsający. A wszystko to napisane
w bardzo przyjemny sposób, tak że nie sposób zauważyć kiedy umykają kolejne
strony. Gdy odkładałam przeczytaną książkę na półkę, słońce zaczynało już
wschodzić i prawdę mówiąc dopiero na drugi dzień tak naprawdę dotarło do mnie,
że dotarłam do końca, bo czułam się jakbym skończyła po prostu kolejny
rozdział. Takiego zakończenia kompletnie się nie spodziewałam, zaintrygowało
mnie dlatego trzecia część, której oryginalny tytuł brzmi "The Savage
Grace" zapowiada się tym bardziej obiecująco. Cieszę się, że nie będę
musiała na nią przesadnie długo czekać, bo jej premiera zapowiedziana jest na
19 września. Obok możecie zobaczyć jak wygląda jej amerykańska okładka, a jak
możemy się domyślać, patrząc na dwie poprzednie części, nasza zapewne nie
będzie się od niej jakoś specjalnie różnić.
Gdybym miała wybrać, która część podobała mi się bardziej, chyba nie potrafiłabym. Każdą polubiłam za coś innego. Jednak "Łaska utracona" pod wieloma względami przewyższa poprzedniczkę, no i to zakończenie... Jeśli ktoś ma za sobą „Dziedzictwo mroku”, ale jeszcze nie sięgnął po „Łaskę utraconą”, radzę czym prędzej to nadrobić. A jeśli ktoś nie miał jeszcze do czynienia z tą serią, a lubi tego typu klimaty i ma ochotę miło spędzić czas z wciągającą lekturą, polecam!
Dziedzictwo mroku
Mnie chyba bardziej podobała się druga część ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja już po napisaniu tej recenzji też doszłam do takiego wniosku? ;) Brakowało mi tutaj Daniela, ale pod wieloma względami było lepiej, no i to zakończenie... Chyba muszę trochę inaczej sformułować to podsumowanie :)
UsuńMam ochotę na tą książkę i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! (:
Czytałam pierwszą część i drugą muszę szybko nadrobić:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńChyba nigdy nie spotkałam się z tą serią, ale brzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuńeM i kolejne paranormalne coś.
A miałam przystopować. Ehhh.
Jeżeli lubisz tego typu historie to może dla tej warto zrobić wyjątek? ;)
Usuńprzede mną póki co pierwsza część, więc na temat tej, czy przeczytam bądź nie, nie mogę się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńO tej serii słyszałam już wiele. Jedne opinie były bardziej pochlebne, drugie zdecydowanie negatywne. Ja chyba jednak chciałabym zapoznać się z tym cyklem, ale najpierw czeka na mnie tom pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam i jestem ciekawa Twojej opinii, gdy już się z nim zapoznasz ;)
UsuńBędę musiała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKolejna książka, którą muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzedniej więc muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńChyba pora odświeżyć sobie pamięć... Niemal nic nie pamiętam z tych książek, a przecież podobały mi się.
OdpowiedzUsuńmusze przeczytac ta serie . :D zaciekawilas mnie .
OdpowiedzUsuńzapraszam do mniebooks-for-imagination.blogspot.com i oczywiście obserwuje . ;*
znam serię tylko z recenzji niestety, ale czytałam wiele pochlebnych opinii ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńMycha! I Ciebie zaproszę na mojego bloga ;) Tym bardziej, że wiem, że jak przeczytasz, to na pewno zrozumiesz :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wraz z przyjściem wakacji i na Twoim blogu troszkę odżyło... ;) Pociesza mnie to :P
Recenzja jak zwykle super, a autorkę kojarzę! Ha!
Nie no, książki to nie to samo co muzyka, tu się spoooro rzeczy wie :D
:*
Zaskoczyłaś mnie, więc tym bardziej się cieszę Twoim powrotem i trzymam kciuki! :)
UsuńA jeśli chodzi o to ostatnie... coś mi się wydaje, że muszę się porządnie wziąć za Twoją edukację muzyczną! Bój się, bój! :D
Może kiedyś do niej zajrzę;)
OdpowiedzUsuńŁadnie tu masz, dlatego dodaje blog do obserwowanych;)
Pozdrawiam!
Rany boskie, jak ja już dawno nie czytałam Twoich recenzji, Susie! ;) Najwyższy czas to nadrobić. Muszę przyznać, że z serią, którą opisujesz, nie miałam jeszcze do czynienia, ale narobiłaś mi na nią niezłego smaka. Uwielbiam książki, których po prostu nie da się odłożyć na półkę, mimo że oczy już się człowiekowi zamykają... ;)
OdpowiedzUsuńMnie u Ciebie też dawno nie było i również muszę to nadrobić! ;)
UsuńA jeśli chodzi o tą serię, w moim przypadku obie części nie pozwalały iść spać, więc być może Tobie również one przypadną do gustu...? ;)
Nie mogę się już doczekać trzeciej części, bo uwielbiam tę serię. :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam żadnej z tych części, ale widzę, że jest czego żałować.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, a szkoda ! xD
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie