Telefony do przyjaciela - Anna Łacina
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 368
Jako, że spodobały mi się poprzednie dwie książki pani Anny Łaciny, które miałam okazję przeczytać, z miłą chęcią sięgnęłam również po najnowszą, czyli „Telefony do przyjaciela”.
Czytając poznajemy dwie siostry: Anię i Marzenę Madej. Podobne z wyglądu, lecz zupełnie inne z charakteru. Każda zmaga się z innymi problemami i ma inne zamiłowania. Ania uważa się za pechową i męczą ją sprawy sercowe, natomiast Marzena co rusz ma nowych adoratorów, za to na co dzień musi zmagać się z jazdą na wózku. Wszystko zaczyna się w momencie gdy obie siostry przyjeżdżają do domu dziadków w Iławie na wakacje. Każda od tego lata czegoś innego. Ania marzy o spokoju, o chwili wytchnienia w cieniu ogrodu, Marzena myśli tylko o pływaniu w jeziorze i żeglowaniu razem z dziadkiem. Być może byłyby to wakacje jak każde inne gdyby pewnego dnia Marzena nie uratowała pewnego chłopaka, który chociaż zupełnie obcy uparcie nie chce opuścić jej myśli. Owym chłopakiem okazuje się Krzysiek, który chcąc poznać swoją ratowniczkę nieopatrznie bierze za nią Anię…
Stron: 368
Jako, że spodobały mi się poprzednie dwie książki pani Anny Łaciny, które miałam okazję przeczytać, z miłą chęcią sięgnęłam również po najnowszą, czyli „Telefony do przyjaciela”.
Czytając poznajemy dwie siostry: Anię i Marzenę Madej. Podobne z wyglądu, lecz zupełnie inne z charakteru. Każda zmaga się z innymi problemami i ma inne zamiłowania. Ania uważa się za pechową i męczą ją sprawy sercowe, natomiast Marzena co rusz ma nowych adoratorów, za to na co dzień musi zmagać się z jazdą na wózku. Wszystko zaczyna się w momencie gdy obie siostry przyjeżdżają do domu dziadków w Iławie na wakacje. Każda od tego lata czegoś innego. Ania marzy o spokoju, o chwili wytchnienia w cieniu ogrodu, Marzena myśli tylko o pływaniu w jeziorze i żeglowaniu razem z dziadkiem. Być może byłyby to wakacje jak każde inne gdyby pewnego dnia Marzena nie uratowała pewnego chłopaka, który chociaż zupełnie obcy uparcie nie chce opuścić jej myśli. Owym chłopakiem okazuje się Krzysiek, który chcąc poznać swoją ratowniczkę nieopatrznie bierze za nią Anię…
Podobnie jak poprzednio pisarka
stworzyła bohaterów, którzy równie dobrze mogliby żyć w naszym otoczeniu,
gdzieś blisko nas. Bohaterowie są sympatyczni, dlatego z przyjemnością czytałam
o ich perypetiach. Każda z postaci, nawet z tych epizodycznych jest wyrazista. Aż
chciałoby się ich poznać. A w domu dziadków dziewczyn bo tam właśnie rozgrywa
się duża część akcji, panuje tak ciepła i miła atmosfera, że aż chciałoby się
wpaść na szarlotkę (chociaż ja akurat amatorką ciast nie jestem ;)), podyskutować
z dziadkiem Zygmuntem na temat fotografii i poobserwować usilne próby babci
Zosi, by go wreszcie, choć na chwilę, uciszyć ;)
Przyznam, że na samym początku
nie mogłam ‘wgryźć się’ w akcję, bo moją uwagę odciągało to dlaczego tak
naprawdę Marzena jest niepełnosprawna. Chociaż w niczym to nie przeszkadzało w
odbiorze książki, a może właśnie dlatego wolałabym, żeby zostało to wyjaśnione
trochę wcześniej. Gdy jednak moja ciekawość została zaspokojona mogłam już
spokojnie śledzić losy dwóch głównych bohaterek. Sytuacje, w których się
znalazły bywały przeróżne. Od zabawnych i wywołujących uśmiech na twarzy, do
smutnych i gorzkich. A dzięki problemom, które je dotykały można było bardzo
łatwo się z nimi utożsamiać. Mnie kilka razy zdarzyło się, czytając,
przypomnieć sobie coś z własnego życia, dzięki czemu dziewczyny stawały mi się
jeszcze bliższe. Nie potrafię stwierdzić, którą z dziewczyn bardziej polubiłam,
ponieważ z obydwoma w jakimś stopniu mogłam się utożsamiać.
„Telefony do przyjaciela”
poruszają także jakże istotną kwestię osób niepełnosprawnych. Pokazują, że
życie na wózku choć spotyka się z wieloma ograniczeniami, tak naprawdę samo w
sobie nie stanowi przeszkody, by cieszyć się życiem i robić to co się kocha
jeśli tylko ma się do tego chęci i siłę by stawiać czoła światu i nie zrażać
się niepowodzeniami. Często osoby na wózku bywają w pewnym sensie
dyskryminowane, a dzieje się tak zazwyczaj dlatego, że zdrowi nie wiedzą jak z
takimi osobami rozmawiać. Nie wiedzą jakie kwestie mogą poruszać, o co wypada
zapytać a o co nie. Ta książka pokazuje, że nie warto bać się tych kontaktów,
bo często, takie osoby okazują się zwyczajnymi ludźmi, mającymi swoje
zainteresowania i pasje ale też problemy jak każdy z nas, a jedynym co ich
wyróżnia spośród innych jest to, że zamiast na nogach poruszają się na kółkach.
„Telefony do przyjaciela” to miła
lektura, idealna na wakacyjne dni ale przy tym poruszająca wiele
problemów, nad którymi warto się zastanowić. Sprawia, że ma się ochotę przystanąć na chwilę i pomyśleć o swoim życiu. Pokazuje, że warto spróbować dostrzegać pozytywne rzeczy chociaż to nie zawsze jest łatwe. Polecam :)
Mam za sobą Czynnik miłości tej autorki, szału jednak nie było więc średnio widzi mi się czytanie innej jej książki. Ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńGdybyś jednak zmieniła zdanie, to polecam "Kradzione róże". Póki co to moja ulubiona książka tej autorki ;)
UsuńKradzione róże mi również się podobały :))
UsuńMnie się akurat "Czynnik miłości" bardzo podobał - nie dość, że książka napisana sprawnie i dobrze pod względem literackim, to jedna z bardziej wartościowych pozycji dla młodzieży, które się tej młodzieży PODOBAJĄ. Mam spory kontakt z czytelniczkami w wieku 14+ i wiem od nich, że to jedna z lepszych dobrych książek dla nich, daleka od bzdurek z trzema wersami zwykłej prozy pośród kilometrowych dialogów na każdej stronie.
UsuńAG
"Telefony do przyjaciela" także mnie mile zaskoczyły, choć nie są kontynuacją losów bohaterów "Czynnika" - powieść ma swój kaliber, choć dla mnie pośród książek Łaciny "Czynnik miłości" wygrywa :)
nie miałam jeszcze do czynienia z autorką i póki co nie będę nadrabiać zaległości
OdpowiedzUsuńza dużo książek czeka na półce ;]
Lubię książki z serii "Ze sprężynką" są lekkie i przyjemne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji przeczytać "Telefonu do przyjaciela", ale wierzę, że jest to książka równie przyjemna jak inne z tej serii :)
Pozdrawiam!
Ta książka nie należy do serii "Ze sprężynką", lecz do "Tylko dla dziewczyn". Ale cała reszta się zgadza ;)
UsuńZapowiada się całkiem przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
to nie dla mnie :( tak na marginesie takie proste okładki jakoś mnie odpychają od książek :(
OdpowiedzUsuńchętnie przeczytam jesli będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że skuszę się na książkę. Mam nadzieje, że będzie w bibliotece. :]
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńKilkakrotnie słyszałam o tej pozycji, ale nikt nie przekonał mnie do mnie tak jak ty teraz ;) Kiedy już będę miała za sobą stos pozycji domowych, wypożyczę sobie w bibliotece jakąś powieść Pani Łaciny.
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, więc z pewnością książkę będę miała na uwadze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie czytałam do tej pory żadnej książki tej autorki, chyba czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńCzytałam "Czynnik miłości" i bardzo mi się podobał, więc z chęcią poznam i tę książkę. Muszę poszperać w bibliotece.
OdpowiedzUsuńPokieruję się Twoim zdaniem i poszukam ;)
OdpowiedzUsuń"Czynnik miłości" to wspaniała książka! Usilnie starałam się "przyczepić" do czegokolwiek ... i nie mogę. Mogę tylko wychwalać, polecać i zachęcać. To niby książka dla młodzieży - może i tak, ale ja, młodzież już taka bardziej zaawansowana, przeczytałam to jednym tchem. Wcale nie taka sobie błaha opowiastka, mówi między innymi o strasznej chorobie i niełatwej z nią walce; mówi między innymi o tym, że w internecie nie wszystko jest takie, jakim się mogłoby wydawać; mówi o współczesnej młodzieży - ale takiej "normalnej", nie patologicznej, bez żadnych narkotyków i innych zawirowań; nie ma żadnych niechcianych ciąży, nie ma upojeń alkoholowych, nie ma szalonych dyskotek, często kończących się śmiercią w rozbitym samochodzie. Jest wspaniała, świetna młodzież, lubię ich wszystkich - i lubię tę książkę.
OdpowiedzUsuń