Tylko ciebie chcę - Federico Moccia
Tytuł oryginału: Ho vogila di te
Wydawnictwo: Muza
Stron: 480
Pierwszą książką do której napisałam recenzję na tym blogu było "Trzy metry nad niebem". Byłam wręcz zachwycona tamtą książką więc oczywiście wprost nie mogłam nie sięgnąć po jej drugą część.
UWAGA! Jeżeli jeszcze nie przeczytaliście a macie w planach przeczytanie "Trzy metry nad niebem" to odradzam czytanie tej recenzji. Mogę w niej wspomnieć o wielu rzeczach, które wpłyną na wasze podejście do pierwszej części a i z samego opisu łatwo można wywnioskować jak kończy się ta pierwsza , to z kolei już mogłoby całkiem zepsuć wrażenia podczas czytania "Trzech metrów nad niebem".
Opis:
Po dwóch latach spędzonych w Nowym Jorku Step wraca do Rzymu. Wiele się tu zmieniło. Chłopak zaczyna pracę w telewizji, poznaje nowych ludzi, wśród nich żywiołową Gin. Przeszłość nie daje mu spokoju, ale teraźniejszość nie zostawia zbyt wiele czasu na jej rozpamiętywanie. Czy warto dążyć do wskrzeszenia dawnej miłości?
Po dwóch latach spędzonych w Nowym Jorku Step wraca do Rzymu. Wiele się tu zmieniło. Chłopak zaczyna pracę w telewizji, poznaje nowych ludzi, wśród nich żywiołową Gin. Przeszłość nie daje mu spokoju, ale teraźniejszość nie zostawia zbyt wiele czasu na jej rozpamiętywanie. Czy warto dążyć do wskrzeszenia dawnej miłości?
Po przeczytaniu "Trzech metrów nad niebem" w moich myślach pozostało wiele pytań. Tak więc w "Tylko ciebie chcę" spodziewałam się znaleźć na nie odpowiedzi. [Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów dotyczących fabuły ale w tym miejscu po prostu nie potrafię się powstrzymać] Jakże bardzo się rozczarowałam.
Być może gdyby nie moje podejście do tej książki, przyjęłabym ją zupełnie inaczej. Czytając ciągle czekałam na przełom: na pojawienie się na drodze Stepa, Babi; ich powrót do siebie. Lecz autor podarował nam całkiem inną historię niż oczekiwałam. Dopiero po przeczytaniu około 2/3 zorientowałam się, że nici z moich oczekiwań. Przez większość książki jesteśmy świadkami rozkwitającej miłości między Stepem a Gin, chociaż on cały czas nie może zapomnieć o Babi. Z początku byłam nastawiona z niechęcią do Gin biorąc pod uwagę to jak bardzo chciałam żeby na jej miejscu była z powrotem Babi, która praktycznie rzecz biorąc, w całej książce pojawia się zaledwie (o ile dobrze policzyłam) z 3, 4 razy.
Jeżeli chodzi o samą książkę, to jest ona w podobnym stylu co "Trzy...", czyta się ją równie dobrze. Gin również jest ciekawą postacią i gdyby nie Babi w pierwszej części na pewno tak samo bym ją polubiła, jednak mimo wszystko tak czy inaczej z upływem stron zaczęłam się do niej przyzwyczajać.
Odnośnie zakończenia, które mimo wszystko wywarło na mnie największe wrażenie, bo pojawiła się Babi lecz zdziwiło mnie to jak bardzo chciałam żeby jej tam nie było w tym momencie; oraz to co okazało się w sprawie Gin. Ogólnie zdenerwowało mnie to, że Babi przedstawiono w takim świetle, że gdy wcześniej była ciekawą i bardzo pozytywną osobą, tutaj stała się inna, zarozumiała, a nawet troszeczkę zgryźliwa - a mnie się nie spodobało.
Być może gdyby nie moje podejście do tej książki, przyjęłabym ją zupełnie inaczej. Czytając ciągle czekałam na przełom: na pojawienie się na drodze Stepa, Babi; ich powrót do siebie. Lecz autor podarował nam całkiem inną historię niż oczekiwałam. Dopiero po przeczytaniu około 2/3 zorientowałam się, że nici z moich oczekiwań. Przez większość książki jesteśmy świadkami rozkwitającej miłości między Stepem a Gin, chociaż on cały czas nie może zapomnieć o Babi. Z początku byłam nastawiona z niechęcią do Gin biorąc pod uwagę to jak bardzo chciałam żeby na jej miejscu była z powrotem Babi, która praktycznie rzecz biorąc, w całej książce pojawia się zaledwie (o ile dobrze policzyłam) z 3, 4 razy.
Jeżeli chodzi o samą książkę, to jest ona w podobnym stylu co "Trzy...", czyta się ją równie dobrze. Gin również jest ciekawą postacią i gdyby nie Babi w pierwszej części na pewno tak samo bym ją polubiła, jednak mimo wszystko tak czy inaczej z upływem stron zaczęłam się do niej przyzwyczajać.
Odnośnie zakończenia, które mimo wszystko wywarło na mnie największe wrażenie, bo pojawiła się Babi lecz zdziwiło mnie to jak bardzo chciałam żeby jej tam nie było w tym momencie; oraz to co okazało się w sprawie Gin. Ogólnie zdenerwowało mnie to, że Babi przedstawiono w takim świetle, że gdy wcześniej była ciekawą i bardzo pozytywną osobą, tutaj stała się inna, zarozumiała, a nawet troszeczkę zgryźliwa - a mnie się nie spodobało.
Mimo wszystko książkę warto przeczytać, bo jest ona stylem bardzo podobna do tamtej. Również jest żywiołowa i ma w sobie to coś. Jednak ja w moim mniemaniu trochę staram się odgrodzić tą książkę od poprzedniej i traktować je tak jako dwie różne powieści, żeby nie zacierać wrażeń po tej pierwszej, która była i jest dla mnie cudowna.
Przeczytanie książki "Tylko ciebie chcę" można uznać jako doskonały dowód na to jak podejście do książki może zmienić odczucia podczas czytania.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej długiej i trochę zawiłej recenzji zrozumiecie to co chciałam przekazać i nie zniechęcicie się do niej, bo tego zdecydowanie nie chciałabym.
Strasznie spodobała mi się cześć pierwsza, a obecnie czekam na tom 2 z biblioteki. Jestem strasznie ciekawa. Dziś za to zabieram się za inną książkę tego autora "Wybacz, ale będę mówiła Ci skarbie" ;)
OdpowiedzUsuń