Ostatnia piosenka - Nicholas Sparks

Tytuł oryginału: The Last Song
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 448

 
Opis:
Główną bohaterką książki jest Ronnie, 17-letnia buntowniczka z Nowego Jorku, która razem ze swoim młodszym bratem jest skazana na spędzenie wakacji u ojca, którego znienawidziła po tym jak zostawił jej rodzinę. Jest przygotowana na najgorsze lato w jej życiu, lecz okazuje się, że życie jest pełne niespodzianek i niczego nie można przewidzieć. Chociażby tego,że pozna przystojnego ochotnika z oceanarium, dziwnego chłopaka, który uwielbia zabawiać się z ogniem oraz dziewczynę, którą na początku polubi. Nie mogła przewidzieć również tego, że spotka prawdziwą miłość oraz, że niespodziewanie zrozumie ojca, z którym nie rozmawiała od 3 lat, ani tego, że to jedno lato zupełnie odmieni jej dotychczasowe życie.
 
Ta książka jest rewelacyjna! Postacie są świetnie zarysowane, każda jest inna. Na początku nie wiedziałam co sądzić o Ronnie, lecz z upływem stron coraz bardziej ją lubiłam, chociaż czasami denerwowało mnie jej zachowanie. Mimo to właśnie spodobała mi się, bo nie była idealna jak dużo innych bohaterek książek. Buntowała się przeciw światu, lecz mimo to zachowała w sobie dobroć i wrażliwość. Popełniała wiele błędów. Bardzo polubiłam też Willa i Jonah, który strasznie mnie w niektórych momentach rozśmieszał. Marcus irytował mnie swoim zachowaniem co zrozumiałe, bo to postać negatywna. Steve czyli ojciec Ronnie był dla mnie na początku zagadką, lecz czytając stopniowo zaczynałam go rozumieć. Nie chciałabym zdradzać co bardzo mną wstrząsnęło, bo nie chciałabym zdradzać zakończenia i psuć wam przyjemności z czytania. Lecz mogę powiedzieć tyle, że długo będę pamiętać o tej książce i na pewno jeszcze do niej wrócę. Gdy ją czytałam z upływem stron coraz bardziej mnie zaskakiwała i wciągała. Cieszyłam się chwilami szczęścia razem z Ronnie i Willem, a smuciłam gdy nadchodziły dla nich trudne dni. Cieszyłam się też gdy czytałam o tym, że ojciec Ronnie jest szczęśliwy, bo od początku uważałam go za dobrego człowieka, lecz zastanawiała mnie jego tak wielka wyrozumiałość dla wyskoków Ronnie, która potem się wyjaśniła.

Co do zakończenia, to do ostatniej strony bałam się, że przebiegnie ono nie po mojej myśli. Lecz nagle okazało się, że lepszego zakończenia nie mogłabym sobie wymarzyć! Aż chciałoby dowiedzieć co z tymi bohaterami było dalej.

Wracając do poprzedniej recenzji. Nie myliłam się. Mimo iż „I wciąż ją kocham” wywarło na mnie wrażenie i poruszyło to jednak „Ostatnia piosenka” jest jak dla mnie na razie ulubioną książką Sparksa. W jakiś sposób była mi bliższa i o wiele bardziej spodobało mi się zakończenie.

Słówko o ekranizacji. O ile „Wciąż ją kocham” chciałabym obejrzeć m.in. dlatego, że do głównych ról wybrali aktorów, których lubię. Z kolei nie mam ochoty oglądać „Ostatniej piosenki”. Boję się, że film zepsuje moje wrażenia po książce, poza tym strasznie nie podoba mi się dobór aktorów. Miley Cyrus według mnie nie pasuje na Ronnie, chociaż z drugiej strony nie wiem jaka aktorka byłaby lepsza. Z kolei Willa wyobrażałam sobie zupełnie inaczej. Moim zdaniem tylko Greg Kinnear idealnie pasuje do swojej roli, czyli Steva. Jeżeli będę miała taką okazję to pewnie i tak obejrzę.

Mam takie pytanie do osób, które przeczytały więcej książek Sparksa. Która z jego książek jest najbardziej podobna do "Ostatniej piosenki", w podobnym do niej stylu?
________________________________________________________
Nareszcie mamy wakacje! Wreszcie mam sporo czasu m.in. na czytanie książek, słuchanie muzyki, oglądanie filmów i jeżdżenie moim nowiutkim rowerem, kupionym tydzień przed zakończeniem roku szkolnego. :)

6 komentarzy:

  1. Również czytałam. Potem oglądałam film. wiadomo jest gorszy od ksiazki ale nie jest zly. Miley nawet dobrze zagrala ronnie.
    Książka jest natomiast niesamowita i bede o niej pamietac jeszcze dlugo ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam na ksiązkę - i była naprawdę genialna,
    Zakończenie wywarło na mnie taki sam wpływ jak na ciebie ;)

    Ja jednak chciałabym zobaczyć ekranizacje, nie przeszkadza mi rola Ronni którą odgrywa Miley. Może dlatego, że kiedy czytałam książkę może nie dosłownie, ale widziałam podobieństwo...
    Wiem, że film na pewno nie będzie tak wspaniały jak książka, ale chce zaryzykować, w ten sposób znów powróce do tej przepięknej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba się trochę źle wyraziłam ;)
    Miley nie przeszkadza mi jakoś szczególnie, nawet do tej roli pasuje. Za to kompletnie razi mnie odtwórca roli Willa..

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam film, nie najgorszy, ale też nie zachwyca. Po książkę pewnie kiedyś sięgnę, ale raczej w odległej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miley poradziła sobie świetnie tak samo jak Liam w roli Willa. Zawsze ksiązki są lepsze od filmów. Jednak aktorzy wszyscy są w nim świetni i moze sie wydawać że Miley grała Hanne Montane i teraz ta rola. To jest coś innego ale poradziła sobie świetnie i chodź nie przepadam za nią to w tym filmie wyjątkowo mi sie podoba.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze

Copyright © 2014 sekrety książek , Blogger