Ten jeden rok - Gayle Forman
Tak jak się spodziewałam, ciekawość zwyciężyła i mimo
mieszanych uczuć po lekturze „Ten jeden dzień”, zdecydowałam się sięgnąć po
kontynuację. Całe szczęście, że tak się stało, bo „Ten jeden rok” zaskoczyło
mnie bardzo pozytywnie.
Tym razem historię poznajemy z punktu widzenia Willema. Dowiadujemy
się jak potoczyły się jego losy po tym jak pozornie porzucił Allyson w Paryżu. A
co najważniejsze dowiadujemy się więcej o nim samym, o jego życiu, przeszłości i motywach, które nim kierują.
Już po przeczytaniu kilku stron, poczułam, że ta książka
różni się od poprzedniej i tym samym bardziej trafia w mój gust. Prawdopodobnie
największe znaczenie ma tutaj osoba narratora. Chyba nie szczególnie polubiłyśmy
się z Allyson. Historia opowiedziana przez nią nie miała w sobie czegoś
wyjątkowego, brakowało mi tam głębi. Nie potrafiłam wczuć się w jej sytuację.
Jej problemy wydawały mi się błahe. Jej przeżycia do mnie nie przemawiały. Za
to już od początku dużo ciekawszym bohaterem był dla mnie tajemniczy Willem. Nic
więc dziwnego, że cieszyła mnie jego obecność wypełniająca każdą stronę „Tego
jednego roku”. Jego osobowość była o pełniejsza i ciekawsza. Wiele przeszedł w
życiu, a jego emocje nie budziły we mnie wątpliwości. On sprawił, że inaczej
spojrzałam na całą tę historię i dopiero teraz tak naprawdę dostrzegłam jej
urok. Nawet sama Allyson, wydała mi się ciekawszą postacią z jego punktu
widzenia. Jeśli właśnie takie było
główne założenie autorki; jeśli poprzez podzielenie tej historii na części w
taki, a nie inny sposób, chciała w pełni przedstawić jej złożoność - jestem pod
wrażeniem. W miarę upływu stron bowiem, dowiadujemy się coraz to nowych
szczegółów i detali, które rzucają inne światło na wydarzenia tego szczególnego
dnia w Paryżu.
Podczas lektury „Tego jednego roku” uderzyło mnie to, w jak
oczywisty sposób historia głównych bohaterów pokazuje, że nic nie jest czarne
albo białe. Bardzo często zbyt szybko osądzamy innych i wyciągamy pochopne
wnioski. Nie wiedząc wszystkiego, dopowiadamy sobie różne rzeczy. Jakby tego
było mało, życie lubi płatać nam figle. Rzuca nam pod nogi przeszkody,
wprowadzając zamęt. Historia Allyson i Willema pełna jest rozmaitych
przeciwności losu, zbiegów okoliczności i niefortunnych wydarzeń. Okazuje się,
że choć bohaterów oddziela od siebie ocean i choć obydwoje z różnych powodów są
przekonani, że to drugie może w ogóle nie chcieć ich znać - szukają się
nawzajem. Choć znają się zaledwie jeden dzień i choć ich uczucia na pozór
wydają się niedorzeczne, nie potrafią o sobie zapomnieć.
Czasem nie wiemy, że czegoś chcemy, póki to coś nie zniknie. Czasem wydaje nam się, że czegoś chcemy, nie rozumiejąc, że już to mamy.
„Ten jeden rok” jest dla mnie niezaprzeczalnie lepszą książką, niż „Ten jeden dzień”, mimo iż pozornie opowiada tę samą historię. To w pierwszej części został w pełni przedstawiony dzień, który połączył dwójkę głównych bohaterów, jednak wydaje mi się, że nic bym na tym nie straciła, gdybym pominęła jej lekturę i od razu przeszła do drugiej części. Autorka w umiejętny sposób przypomina najważniejsze szczegóły, dodając nowe, przez co tym razem nareszcie wszystko tworzy zgrabną całość. Może się mylę, bo trudno wymazać z pamięci szczegóły, których dowiedziałam się podczas lektury „Tego jednego dnia”, ale myślę, że przeczytanie tylko drugiej części mogłoby być nawet ciekawsze. Przynajmniej nie dziwiłaby mnie wtedy fascynacja Willema osobą Allyson, której w „swojej” części nie udało się przekonać mnie o tej swojej rzekomej wyjątkowości. Nie mam pojęcia gdzie podziała się moja kobieca solidarność! :D
Myślę, że nawet te osoby, które poprzednio czuły się
niespecjalnie przekonane, mogą zastanowić się nad sięgnięciem po „Ten jeden rok”.
Oczywiście, nie jest to żadne arcydzieło, ale z pewnością dobra książka, którą
przyjemnie się czyta. A historia w niej zawarta pełna jest niuansów, które
tylko zachęcają do dalszego czytania. Ja w końcu czuję się usatysfakcjonowana opowieścią, która od początku zdawała się posiadać potencjał, jednak wcześniej nie spełniła moich oczekiwań. Jak dla mnie "Ten jeden rok" jest powieścią dojrzalszą i być może właśnie dlatego tym razem dostrzegłam w niej to, czego brakowało mi poprzednio. Dopiero teraz urzekło mnie przypadkowe spotkanie głównych bohaterów. Dopiero teraz im go pozazdrościłam ;)
Nie da się czegoś znaleźć, kiedy się tego szuka. Znajdujemy rzeczy, kiedy się za nimi nie rozglądamy.
Mnie akurat pierwsza część niesamowicie wciągnęła i urzekła. "Ten jeden rok" stoi już na półce i niedługo zabieram się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to nie ma wątpliwości, że "Ten jeden rok" jeszcze bardziej Ci się spodoba :)
UsuńTej autorki czytałam póki co jedynie ,,Zostań, jeśli kochasz" :)
OdpowiedzUsuńAkurat tę historię znam tylko z filmu ;)
UsuńKsiążki wciąż przede mną, ale raczej nie sięgnę po nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam "Zostań, jeśli kochasz" i spodobało mi się. Bardzo chętnie przeczytam "Ten jeden rok" chociażby ze względu na to, że można przyjemnie spędzić przy niej czas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - nowa czytelniczka ;)
czytanienaszymzyciem.blogspot.com
Fajny wpis
OdpowiedzUsuńRewelacja!
OdpowiedzUsuńKiedy nowa recenzja? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale patrząc na okładkę książki przypomina mi się plakat filmu "remember me".
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja, jeśli książka wpadnie mi kiedyś przypadkiem w ręce będę o niej pamiętać i przeczytam. Pozdrawiam
Chyba już wiem co niedługo zacznę czytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się super. Świetna recenzja!
Zapraszam do siebie.
http://krainaksiazek0.blogspot.com/
dziekuje za cviekawy wpis:)
OdpowiedzUsuńgenialna ksiązka !!
OdpowiedzUsuńMnie akurat pierwsza część ani nie zaskoczyła, ani nie wywołała tak naprawdę we mnie żadnych emocji. Na pewno nie sięgnę po drugi tom.
OdpowiedzUsuńJa z kolei pokochałam pierwszą i drugą część - obie wciągnęły mnie tak samo mocno :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, ale widzę, ze opinie są różne. Chętnie wyrobię sobie własną :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i nie polecam. Nudna.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis. Muszę powiedzieć, że mnie pierwsza część bardzo się podobała, sama nie wiem dlaczego. Możliwe, że po pracy w Albar czasem muszę się odstresować za pomocą książki, po którą ja sama też nigdy bym nie sięgnęła ;) Ale ma to swoje dobre strony – poszerzam horyzonty :):) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem tę książkę i jestem zachwycony! Moi znajomi z Silikony Marcolla też byli bardzo ciekawi, co stanie się dalej, a z reguły mamy zupełnie inny gust – każdy z nas ;) Więc mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę dla każdego miłośnika przygód, romansów i nawet thrillerów, a także książek akcji :)
OdpowiedzUsuń