Ten jeden dzień - Gayle Forman
Lubię myśleć, że drobne zdarzenia mają wpływ na nasze życie.
Podoba mi się wizja, że nawet pozornie nic nieznaczące decyzje mają znaczenie. Właśnie
takim drobiazgiem jest chwila. Kilka sekund, kilka minut, nawet godzina -mija
zanim zdążymy się obejrzeć. Mimo to, jeśli się nad tym dłużej zastanowić,
większość rzeczy, które zmieniają nasze życie trwają zaledwie kilka chwil. One
po prostu pojawiają się, a my najczęściej nie wiedząc jak bardzo ważny jest dla
nas dany moment, dopiero później zdajemy sobie z tego sprawę, gdy musimy
zmierzyć się z jego konsekwencjami, dobrymi bądź złymi. Skoro tak, aż strach
pomyśleć ile może się wydarzyć w ciągu jednego dnia. Właśnie taki wyjątkowy
dzień przytrafia się bohaterce najnowszej powieści Gayle Forman. Rodzice Alison
i jej przyjaciółki Melanie na zakończenie szkoły fundują im wycieczkę objazdową
po Europie. Są przekonani, że zapewniają im w ten sposób przygodę, którą
dziewczyny zapamiętają do końca życia. Wyjazd upływa jednak bez większych
rewelacji i Allyson właściwie zaczyna odliczać dni do powrotu. Gdy już nic nie
wróży zmian, na drodze Allyson pojawia się intrygujący Holender. To przypadkowe
spotkanie bardzo namiesza w jej życiu, a w szczególności spontaniczna decyzja o
wyjeździe z owym nieznajomym do Paryża.
„Ten jeden dzień” było moim pierwszym spotkaniem z Gayle
Forman. Wiele słyszałam o „Zostań, jeśli kochasz”, lecz oglądałam tylko film,
który powstał na podstawie tej książki. Od razu gdy przeczytałam opis jej
najnowszej książki, pomyślałam, że to może być świetna okazja, żeby się z twórczością
tej Pani zapoznać. Spodobało mi się nawiązanie do Szekspira i to, że akcja
toczy się w Paryżu. A fakt, że tytuł jednoznacznie skojarzył mi się z „Jednym
dniem” Davida Nicholsa, zdecydowanie podbiło stawkę i przeważyło w decyzji o
lekturze. Czy to skojarzenie okazało się słuszne? Niekoniecznie. Mimo to autorka
opowiedziała tutaj całkiem sympatyczną historię.
Moim zdaniem, jednym z głównych atutów tej powieści są jej
bohaterowie. Czytając, czułam, że mam
wiele wspólnego z Allyson, rozumiałam ją i z własnego doświadczenia znałam
niektóre z myśli, które nie dawały jej spokoju. To sprawiło, że chętniej
śledziłam jej poczynania. Z kolei jeśli chodzi o Willema, autorka wykonała
naprawdę dobrą robotę, bo chociaż przez większą część książki pojawia się on
tylko we wzmiankach, nie odczułam żadnego niedosytu w związku z tą postacią. Mimo,
że poznałam go za sprawą zaledwie jednego dnia, który spędził z Allyson i choć
podobnie jak główna bohaterka niewiele o nim wiedziałam, odniosłam wrażenie, że
poznałam go bardziej, niż niektórych książkowych bohaterów w ciągu całej
książki. Autorka wykreowała także cały szereg różnorodnych postaci, które miały
na Allyson mniejszy, lub większy wpływ. Nie można im jednak odmówić tego, że każda
z nich była bardzo charakterystyczna.
„Ten jeden dzień” to książka wprost idealna na wakacje.
Czyta się lekko i wzbudza ciekawość. W dodatku nie jest to kolejne zwyczajne
romansidło dla nastolatek. Wyróżnia ją to, że autorka ewidentnie miała na nią
sprecyzowany pomysł i umiejętnie wplotła w nią wiele ważnych, wartych zastanowienia
kwestii. Jej książka nie jest oczywista. Pokazuje, że na niektóre rzeczy trzeba
spojrzeć z wielu stron, żeby móc powiedzieć, że się je naprawdę rozumie. Spodobało
mi się także to, że zachęca do zastanowienia się nad swoimi wyborami i pokazuje,
że tak naprawdę szczęście zależy od nas samych, a często to właśnie my,
podobnie jak Allyson ograniczamy się w jego zdobywaniu.
Mimo tego wszystkiego co napisałam, muszę przyznać, że nie
jestem w pełni usatysfakcjonowana z lektury. Wydaje mi się, że kilka lat temu
byłabym nią zauroczona, lecz teraz przeczytałam ją właściwie z automatu, bez
większych emocji. Chyba wygląda na to, że wyrosłam już z tego typu historii,
nawet jeśli są one bardzo dobre i zaczynam oczekiwać trochę innych wrażeń od
książek. Jednakże nie wykluczam, że sięgnę po kontynuację - coś czuję, że
ciekawość jak potoczą się losy bohaterów
może wziąć górę ;)
Czy na Waszej liście wakacyjnych lektur znajduje się „Ten
jeden dzień”? A może macie już tę książkę za sobą? Jestem ciekawa Waszych
opinii ;)
Właśnie to jest najgorsze (albo najlepsze!) w seriach książek, że czasami nawet jak nas nie zachwyciła pierwsza część, nie powaliła na kolana to ciekawość zwycięża i tak sięgniemy po kolejną książkę z serii.
OdpowiedzUsuńCo do "Ten jeden dzień" odnoszę wrażenie, że powieść jest podobna do wszystkich innych z tego gatunku i chyba nie dam się skusić.
Myślę, że książka raczej nie dla mnie, choć może kiedyś po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie wpisuję ją na swoją listę:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa, ale jakoś niezbyt jestem przekonana co do tej pozycji. Może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Inna
happy1forever.blogspot.com
Nie jestem pewna czy przypadłaby mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaję mi się okey, ale chyba nie mój gust. ;/
OdpowiedzUsuńhttp://krainaksiazek00.blogspot.com/
Wydaje się być chyba trochę przesłodzona :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis :)
OdpowiedzUsuń