Mariola, moje krople... - Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Wydawnictwo: Świat Książki
Strony:
304 

Opis:
Listopad 1981. Pracownicy teatru w małym miasteczku żyją swym codziennym życiem: stoją w kolejkach, pędzą bimber, hodują świnię, drukują nielegalne ulotki celem obalenia ustroju, a w chwilach wolnych próbują sztukę, której premiera ma 12 grudnia uświetnić zakończenie manewrów Sojuz ’81. Nic dziwnego, że w tym rozgardiaszu niechcący prowokują wprowadzenie stanu wojennego.
[opis pochodzi z okładki książki]
 
Jestem osobą, z pokolenia, któremu nie przyszło spotkać się z realiami powojennej Polski. Tamtejszą rzeczywistość znam tylko z opowiadań. Wiele rzeczy, które były wtedy na porządku dziennym, takie jak wieczne stanie w kolejkach bez pewności, czy aby na pewno dany towar uda się jeszcze dostać,  budzi moje niedowierzanie. Trudno jest mi wyobrazić sobie taką sytuację, że mogłabym pójść do sklepu i nie dostać najprostszej rzeczy o jaką poproszę, na przykład  pasty do zębów! Dzisiaj to wydaje się niemożliwe, ale tak kiedyś było naprawdę. Do tego dochodzą jeszcze kartki, które są dla mnie kompletnie absurdalnym pomysłem. Aż trudno uwierzyć jak bardzo to wszystko zmieniło się w ciągu tego stosunkowo krótkiego czasu.

Właśnie taką Polskę pokazuje książka pani Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk pt. „Mariola, moje krople…”. Była to pierwsza powieść tej autorki, z jaką miałam okazję się spotkać i chociaż może jest to książka będąca niezupełnie w moim stylu, nie żałuję, że ją przeczytałam.
Przedstawia ona niecały miesiąc z życia prowincjonalnego teatru, w którym wbrew wszelkim pozorom dzieje się bardzo wiele…
Dyrektor musi znosić ciągłe wizyty pierwszego sekretarz. Młody reżyser próbuje uporać się ze zrealizowaniem dwóch przedstawień w krótkim czasie, przy czym w przypadku jednego z nich, tego które ma uświetnić zakończenie manewrów Sojuz ’81,  kilkakrotnie zmieniany zostaje tytuł sztuki. Natomiast w magazynie mieszka świnia – Małgośka, a córka bufetowej uskutecznia kolportaż ulotek.
To tylko poszczególne perypetie bohaterów, ponieważ cała książka jest nimi przepełniona. Jest to istna komedia omyłek, a całość moim zdaniem spokojnie można by zrealizować w postaci np. komediowej sztuki.

Chciałabym polecić tę książkę szczególnie tym, którym nie są obce realia tamtych czasów, a którzy pragną je sobie przez chwilę przypomnieć. Takie osoby z pewnością zrozumieją o wiele więcej śmiesznych drobnostek w niej zawartych. Nie mniej jednak jest to zabawna książka. Z kolei jeśli chodzi o osoby w moim wieku, polecam jeśli chcą wczuć się w klimat Polski z lat 80, ponieważ ta książka to umożliwia i jeszcze bardziej uzmysławia jak zmieniło się życie Polaków. Jak już wspomniałam to niezupełnie była lektura stworzona dla mnie, jednak nie żałuję spędzonego z nią czasu a być może Wam bardziej przypadnie do gustu.

17 komentarzy:

  1. Nie jestem przekonana do tej książki- czytałam "Niebieski nitki" tej autorki i niezbyt przypadły mi do gustu. No, ale zobaczymy- horyzonty poszerzać trzeba!. ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam już,,Niebieskie nitki'' tej autorki i jak na razie chyba sobie odpuszczę jej powieści. Choć nie mówię że zupełnie skreślam je na straty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na nią ogromną ochotę i chętnie przeczytam, jeśli nadarzy się okazja:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie nie ciągnie... Pozdrawiam i zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że przeczytam ;) Interesują mnie realia lat 80 ubiegłego wieku. Sama tego nie mogę pamiętać, ale rodzice moją wiedzę na ten temat porządnie wzbogacili ;) Takie realia ukazuje też "Zielone jabłuszko" Izabeli Sowy. Strasznie fajna książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią przeczytam, dopisuję do listy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam jedną książkę tej autorki i niespecjalnie mi się podobała, ale myślę, że jeszcze kiedyś spróbuję przeczytać jakąś jej książkę ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Lata 80. to bardzo ciekawy czas, chętnie przeczytam. Pozdrawiam i zapraszam na mój blog! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje spotkanie z tą autorką zaczęło się od książki "Niebieskie nitki". Było ciekawie, nie mogę zaprzeczyć :) Myślę, że jeszcze sięgnę po inne dzieła tej autorki, w tym po pozycję "Mariola, moje krople...".

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś mnie do niej nie ciągnie, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo, ze zachęcasz, to jednak ja nie dam się skusić...

    OdpowiedzUsuń
  12. Zachęcam do spróbowania z 'Cukiernią pod Amorem' albo z młodzieżowymi książkami pani Małgorzaty - lubię je o wiele bardziej, chociaż i przy 'Marioli' bawiłam się dobrze. Jednak to coś zupełnie innego.

    OdpowiedzUsuń
  13. mnie nie za bardzo podobała się ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zamierzam wkrótce przeczytać pierwszą część "Cukierni...". Jeśli mi się spodoba, to kupię i przeczytam także tą.

    OdpowiedzUsuń
  15. A byłam pewna.. xD
    W każdym bądź razie:
    Raczej chyba nie przeczytam. Prędzej się za cukiernię wezmę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze

Copyright © 2014 sekrety książek , Blogger