Kradzione Róże - Anna Łacina
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Jak łatwo się domyślić po tym co napisałam: zdecydowanie polecam! Jeżeli ktoś nie przepada za książkami młodzieżowymi i tylko przez to nie sięgnął po „Czynnik miłości”, to warto wiedzieć, że ta książka jest inna. Bohaterowie są starsi a ich problemy są odmienne od tych przedstawionych w poprzedniej książce tej autorki.
Stron: 352
Opis:
Studentka medycyny wyjeżdża na wymarzone wakacje do Grecji. Tymczasem jej młodsza siostra jak co roku wyrusza do Częstochowy. Po raz pierwszy nie towarzyszy jej nikt z rodziny. Tej pielgrzymki nigdy nie zapomni…
Co może się przytrafić wśród starożytnych ruin i zapierających dech w piersiach krajobrazów? Czy aby uchronić kogoś przed niebezpieczeństwem, wystarczy po prostu mocno kochać? Jak poradzi sobie rodzina wystawiona na poważną próbę?
[opis pochodzi z okładki książki]
Po przeczytaniu „Czynnika miłości”, którego moją recenzję znajdziecie TUTAJ, z wielką chęcią sięgnęłam po kolejną książkę pani Anny Łaciny – „Kradzione róże”. Nie zawiodłam się w nawet najmniejszym stopniu. Zaryzykowałabym w tym miejscu stwierdzenie, iż ta książka jest jeszcze lepsza niż poprzednia. Niezwykle pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że można w niej poznać losy bohaterów, których imię rozbrzmiało gdzieś w tle akcji „Czynnika miłości”, a którzy tak naprawdę nie odegrali tam żadnej istotnej roli. „Kradzione róże” nie są drugą częścią; to inna historia dzięki której można dowiedzieć się kilku istotnych szczegółów, które wcześniej były odrobinę niejasne.
Studentka medycyny wyjeżdża na wymarzone wakacje do Grecji. Tymczasem jej młodsza siostra jak co roku wyrusza do Częstochowy. Po raz pierwszy nie towarzyszy jej nikt z rodziny. Tej pielgrzymki nigdy nie zapomni…
Co może się przytrafić wśród starożytnych ruin i zapierających dech w piersiach krajobrazów? Czy aby uchronić kogoś przed niebezpieczeństwem, wystarczy po prostu mocno kochać? Jak poradzi sobie rodzina wystawiona na poważną próbę?
[opis pochodzi z okładki książki]
Po przeczytaniu „Czynnika miłości”, którego moją recenzję znajdziecie TUTAJ, z wielką chęcią sięgnęłam po kolejną książkę pani Anny Łaciny – „Kradzione róże”. Nie zawiodłam się w nawet najmniejszym stopniu. Zaryzykowałabym w tym miejscu stwierdzenie, iż ta książka jest jeszcze lepsza niż poprzednia. Niezwykle pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że można w niej poznać losy bohaterów, których imię rozbrzmiało gdzieś w tle akcji „Czynnika miłości”, a którzy tak naprawdę nie odegrali tam żadnej istotnej roli. „Kradzione róże” nie są drugą częścią; to inna historia dzięki której można dowiedzieć się kilku istotnych szczegółów, które wcześniej były odrobinę niejasne.
Zaczyna się niepozornie, otóż pewna dziewczyna – Róża po raz pierwszy wyrusza sama na pielgrzymkę, na miejscu spotyka interesującego chłopaka. Banalne? Nic bardziej mylnego. To nie będzie zwyczajna znajomość, ale nie chciałabym w tym miejscu zdradzać szczegółów, bo to jest w tej opowieści zaskakujące - to jak po kolei dowiadujemy się kim jest ten cały Ariel i o co w tej całej intrydze tak naprawdę chodzi.
Równolegle rozgrywa się inny wątek i mimo wszystko najbardziej go polubiłam, chociaż z początku średnio mnie interesował, bo bardziej byłam ciekawa co dzieje się z Różą. Jaśmina, studentka medycyny i siostra Róży wyjeżdża na wakacje do Grecji z grupką przyjaciół, w tym także swoim niedoszłym chłopakiem, który nadal jej się bardzo podoba, a o którym pragnie zapomnieć. Tym chłopakiem jest Romek, który nie potrafi zrozumieć dlaczego Jaśmina nie zwraca na niego uwagi. Dużo rzeczy może zmienić się wśród Greckich krajobrazów. Bardzo polubiłam tą dwójkę bohaterów, w ogóle cała ta grupka była bardzo sympatyczna, lecz to właśnie Jaśmina i Romek są moimi ulubionymi postaciami z tej książki. Dlaczego właśnie oni? Jeżeli chcecie się przekonać czy wy również ich polubicie, musicie sami przeczytać książkę, ponieważ jeśli chciałabym wam to wytłumaczyć, zdradziłabym z pewnością zbyt wiele.
Wracając do książki. Na początku czytało mi się ją bardzo przyjemnie, jednak od pewnego momentu gdy zaczęło się więcej dziać, po prostu nie mogłam się oderwać. Koniecznie chciałam się dowiedzieć co będzie na końcu. A gdy on w końcu nadszedł poczułam się trochę zawiedziona. Nie dlatego, że spodziewałam się czegoś innego. Zdecydowanie nie. Było tak, ponieważ żałowałam, że to już koniec a w moich myślach powstało pytanie: co z nimi było dalej? Nadal czuję pewien niedosyt, ponieważ jak na razie nie ma kolejnej książki pani Anny Łaciny, po którą mogłabym teraz sięgnąć. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni ;)
Jak łatwo się domyślić po tym co napisałam: zdecydowanie polecam! Jeżeli ktoś nie przepada za książkami młodzieżowymi i tylko przez to nie sięgnął po „Czynnik miłości”, to warto wiedzieć, że ta książka jest inna. Bohaterowie są starsi a ich problemy są odmienne od tych przedstawionych w poprzedniej książce tej autorki.
Jeśli ją znajdę to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o Annie Łacinie , a okłaki są zdecydowanie zachęcające. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńJednym słowem trzeba przeczytać!:) Chyba mam większą chęć sięgnięcia po właśnie "Kradzione róże" niż po "Czynnik miłości". I z pewnością w wolnej chwili to zrobię:D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że teraz nie mam czasu czytać ;( Po tej recenzji mam wielką ochotę na tą książkę na prawdę :) [ever-twilight]
OdpowiedzUsuńJa chyba też poszukam książek tej autorki!
OdpowiedzUsuńNo po twojej recenzji poważnie zastanowię się nad przeczytaniem tej książki ;) Może być naprawdę interesująca.. =] [ever-twilight]
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam ;) Może nawet dopiszę bratu "Czynnik miłości" na listę tego co może mi kupić (żeby po kolei czytać ;))
OdpowiedzUsuńCzyżby p. Andrew pisała i do Ciebie z prośbą o recenzję Kroniki Niebios? ;)
U mnie też nn.
wydaje się ciekawa, po Twojej recenzji na pewno ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńSą zabawne fragmenty, ale pewnej części osobiście nie rozumiałam. Do tego trzeba lubić wojsko.
OdpowiedzUsuńZobaczyłam, że dodałaś do 'Chcę przeczytać', Kroniki Niebios, a nie dodałabyś gdybym ja nie wprowadziła tego do serwisu ;) Myślę, że to może być dobra historia, wiec co oczywiste, też się zgodziłam :) Doczytam "Tunele" i biorę się za "Kroniki..."
Ja przymierzałam się do przeczytania "Czynnika miłości", ale po przeczytaniu kilku stron zniechęciłam się tym, że autorka na siłę próbowała być młodzieżowa.
OdpowiedzUsuńOstatnio w bibliotece szkolnej wypatrzyłam "Czynnik miłości", więc bardzo możliwe, że wypożyczę, chociaż nienawidzę chodzić do biblioteki szkolnej xD
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu szykuję się na książki tej autorki :D
OdpowiedzUsuńMam wielką chrapkę na powieść tej autorki , choć jeszcze nie czytałam żadnej z książek Anny Łaciny może czas to zmienić ? Będe jej szukała w bibliotece
OdpowiedzUsuńMysle, ze nie ;) powiem tak; recenzja fajnie napisana, ale jak zobaczylam że jest pielgrzymka do Częstochowy, to ja dziekuje ;)
OdpowiedzUsuńAno ciekawa i fajny tytuł ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;) Jednak jest jedno ale- przez swoją okładkę kojarzy mi się z "Agrafką" Sowy, która nie przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :) i ma ciekawą okładkę, choć wiem, że nie powinnam po tym oceniać książki.
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam na NN i nowy wygląd :*
przepraszam za długa nieobecność :(
atramentoweserce-inkheart
Pierwszy raz słyszę o tej autorce. Książka, choć polecasz, wydaje mi się średnio ciekawa. Może kiedyś, jak przypadkiem ją znajdę, to przeczytam. Ale jakoś usilnie szukać nie będę.
OdpowiedzUsuńO, moje miasto, moje miasto - choćby dlatego przeczytam :)))
OdpowiedzUsuńA tak poza tym - piękna okładka, bardzo mi się podoba.
Kiedyś bardzo chciałam przeczytać coś pani łaciny - może niedługo mi się to uda:P
OdpowiedzUsuńWedług mnie warto się zarejestrować. Podoba mi się ta strona. Jest możliwość podania numeru strony, którą teraz czytasz, czego nie ma na Lubimy Czytać.
OdpowiedzUsuńnoo wydaje się ciekawa ;D zobaczymy ;]
OdpowiedzUsuńXx Zaczytana xX pozdrawia !
Witam, cieszę się, że książka się spodobała. Dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji odpowiadając Meme - książka z pewnością kojarzy się z okładką "Agrafki" a to dlatego, że wszystkie okładki tej serii robi ten sam grafik - Maciej Szymanowicz. Ale z pewnością każda opowiada swoją własną historię.
Seria - jak powiedział wydawca - przeznaczona jest dla dziewcząt o bardziej wyrobionym guście literackim, mądrych i myślących. Takich, które podczas czytania szukają czegoś więcej niż tylko rozrywki, lubią się trochę pozastanawiać. (Mam nadzieję że nie zdradziłam jakiejś tajemnicy.;) )
Joanno, podlinkowałam recenzję na swojej stronie. Odpowiadając na Twoje pytanie - bohaterów "Czynnika Miłości" i "Kradzionych róż" na razie zostawiłam - musimy od siebie odpocząć, choć nie wykluczam, że do nich wrócę, początkowo planowałam trzy części.
W tej chwili piszę coś zupełnie innego, akcja dzieje się nawet w innych miastach. Możesz trzymać kciuki, żebym skończyła na czas :)
Jeśli zdążę oddać ją w lutym, powinna się ukazać na jesieni.
Pozdrawiam serdecznie, jeszcze ciągle adwentowo, ale już prawie świątecznie :)
u mnie nn :)
OdpowiedzUsuń[ pamietnik-czytania.blog.onet.pl ]
PS- Susie, widzę, że ty szycha jesteś ! ;)
Zapraszam do przeczytania notki z podsumowaniem roku 2010 na wasze-recenzje.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńJa jestem jedną z tych osób, które nie przepadają za książkami młodzieżowymi i po tą raczej także nie sięgnę. Nawet jeśli jest ona o problemach ludzi nieco starszych.
OdpowiedzUsuńChyba po nią sięgnę. Podoba mi się styl Anny Łaciny.
OdpowiedzUsuńSądzę, że nie dla mnie jest ta książka..
OdpowiedzUsuńPowiem jeszcze, że jestem nowa na blogspocie, przeniosłam blog coolowe-ksiazki z onetu na:
http://in-the-imagination.blogspot.com/
Także gorąco zapraszam!
Z jaką łatwością przychodzi pisać o czyimś cierpieniu ,z jaką łatwością przychodzi wysłuchiwać ból innych i to opisywać.Wylewać je na światło dzienne, ranić innych.Ktoś kto był przyjacielem,pomocą w trudnej chwili -wydał te wszystkie usłyszane słowa po to aby wydać książkę.Jakie to bezwzględne ,jakie smutne i okropne.A cierpienie tych ludzi przedstawione na pokaz.
OdpowiedzUsuńKradzione róże są takim jakby ee...prologiem czy jak to się nazywa czynnika miłości.Ten kto czytał to 2,może po ostatniej stronie się tego domyślić :p Ale muszę przezyta c.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - nie chodzi o wystawianie cudzego cierpienia na pokaz. Chodzi o przestrogę. Aby właśnie może kogoś innego ustrzec.
OdpowiedzUsuńczytałam tą książkę tak mnie wciągnęła że nie wiedziałam kiedy skończyłam ją czytać. polecam tą książkę.
OdpowiedzUsuń